a może by tak na karuzelę życia
zamknąć oczy i niech świat
zawiruje choćby przez chwilę
niech orbita w swej prędkości przyspieszy
rytm krążenia a później stanąć na szczycie planety
wpatrzonym w gwiazdy wspomnień świecących
własnym światłem wirujące jeszcze przez chwilę na niewidocznym
łańcuchu... zapraszam
Dziś na liściach mojej wiśni
deszcz grał najpiękniejszą
melodię miłości
stukał niczym w blaszane bębenki
a światło przeźroczystości
spływało kryształową miłością
na owoce które tak
niewinnie się rumienią
jak ten pierwszy rumieniec
którym obdarowałaś mnie
rumieniec miłości
jaką czuję do Ciebie wiśnio.
Idą w niej ludzie
stworzenia, rzeczy.
Historia Polski i świata
Dziadkowie jakby we mgle
Rodzice z chęcią opieki
i własnym zagubieniem.
Rodzeństwo, którego się nie wybiera…
jeżeli cokolwiek się wybiera.
Wujostwo ze swoimi potomkami.
Nauczyciele, którym zabrakło
wiedzy i odwagi w kochaniu dzieci.
Tyle barw dookoła.
Śmiejący się i ci płaczący.
A wszyscy oni od czasu do czasu,
klękają przed tym, co ich przerasta.
Ołtarze czasu, narodzin, śmierci
wojny, pokoju, utraty, zysku.
I obrzędowość niezintegrowana.
Deszcz, po którym rosną grzyby,
ale nie autorytety.
Kółko metalowe z haczykiem.
Wyliczanka i praca zespołowa.
Kłótnia ciała z duchem.
I ślad Stwórcy w każdym z nas.
Moje dłonie splecione tak bardzo
z tymi, których kocham,
że gotowe nienawidzić.
I marzenia, kim zostanę
gdy będę dorosły,
a dorosłość ciągle nieosiągalna.
I zwierzaki napotkane,
każde z innym charakterkiem.
Przyjaźnie potrzebne niczym lustro.
Wszystko to to kostka Rubika
z tą różnicą, że nie tak łatwa do ułożenia.
I kredowy napis na bruku… Kocham Was
przyczepiający się do podeszwy przechodnia.
Idą wszyscy ci, co tęsknią za mną,
dobrze lub źle.
W procesji bożych ciał.