niedziela, 1 listopada 2015

Babia Góra

Pieniądz, który otwiera drzwi do raju.

Droga człowiecza walcząca z czasem o przetrwanie.

Zwierciadło ze schodami, aby się w nim móc przejrzeć.

Głos okaryny odbijający się o ściany lasu.

Ostatnie jesienne wietrzne motyle szukające kwiatów.

Pastelowy dywan u mych stóp.

Tłusty niedźwiadek mości poduszkę wypełnioną okrzynem jelenim.

Smutne Markowe Schronisko snuje posezonowy dym.

Herbaciane ciepło stygnie we mnie.

Wysiłek skutkuje parą, jako przyczyna powstawania chmur.

Serce dominantą wewnętrznego głosu.

Komandosi szukający mocy, aby ocalić życie.

Ludzkie nieznane cienie przemykające w pozdrowieniach.

Zazdrosny wilgotny wiatr próbuje pokrzyżować plany.

Skały w swym rumowisku tworzą ekrany ciszy.

Widok tańczących niebios nad szpakowatymi Tatrami zapiera dech.

Powrót okupiony bólem ciała i pożegnania.

Banda kopciuszków grasująca w kosówce.

Piękny kruczowłosy statyw zatrzymuje portretową chwilę.

Siwy współwędrowiec, któremu sprzyjają niebiosa.

Diablak walczący przed snem z Serafinami.

Światło rozprasza swoje cząsteczki zamieniając się w noc.

Noc zaś zamienia się w czas powrotu do świata magii.

A ludzkie młode serca dla pieniędzy zamieniają się w skały.







 
 

wtorek, 20 października 2015

OŚWIADCZAM UROCZYŚCIE

I tura

 Róbcie co chcecie

Ja robię tak...


OŚWIADCZAM UROCZYŚCIE


Wstawszy dzisiaj rano - godzina 7:10
wziąwszy kąpiel wanienną
uprzednio dolawszy zioła wszelakie,
które parując rozumu dodają
umywszy paszczę co by z niej nie capiło
ogoliwszy się i uregulowawszy wąsy oraz brodę

aby dodać sobie dostojeństwa,
łyknąwszy kieliszek mojej okowitki
co jak wiadomo myśli ku głowie i rozumowi unosi…
Uroczyście oświadczam co następuje:
iż głosuję na Pana, Panie Duda, jako na mojego Namiestnika i Króla et caetera, et caetera…
Ale też miej Waść świadomość iż mój głos jest dla Ciebie zadany
a nie dany na wieczność.
Jeżeli nie będziesz się troszczył o Moją Ojczyznę należycie
jeżeli nie będziesz dbał o Wiarę Ojców Naszych (jednocześnie musisz pozwolić żyć godnie w moim kraju wszelakim odmieńcom)
jeżeli będziesz Pan reprezentował interes jednej partyji
lub nie daj cię Panie Boże jednej racyji…
no chyba że to racja stanu
lub będziesz słuchał podszeptów złych ludzi
a moim dzieciom i wnukom
z którymi wczoraj hasałem po łące dmuchając dmuchawce
tłumacząc jak te swoiste wojska desantowe
przenoszą na swych spadochronach nasionka życia
aby na tej łące wiosną następnego roku znów zaroiło się żółtym kwieciem…
Jeśli dziatwie naszej nie ułatwisz Pan życia
aby nie musiała szukać miłości do Ojczyzny w innej ojczyźnie…
Lub tak jak Twój poprzednik a obecnie panujący będziesz miał Naród Swój w czarnej dupie
to sam pójdę na czele pochodu z innymi zacnymi Polakami by Cię z tronu obalić.

Bóg mi świadkiem, że Tak uczynię, bo mam już dość plugawej władzy.
AMEN



II Tura

Dziś dopiszę te słowa…

Jeżeli chłopcze zostaniesz prezydentem… to od niedzieli będę Ci mówił Panie Prezydencie.
Będziesz moim wodzem.
Pamiętaj Twój pontyfikat będzie trudny… to nie będzie zwycięstwo lecz zadanie.
Nie wchodzisz do Belwederu, lecz do jaskini hydry.
Zwyciężysz wtedy, gdy spowodujesz , że Polacy będą się do siebie na ulicach uśmiechali
a życzliwość będzie powszechna.
W tym zadaniu będą Ci przeszkadzać agenci obcych państw, w których interesie jest niestabilna Polska, skłócona , słaba ekonomicznie , zniszczona moralnie.
Może też się tak zdarzyć, że będą Cię chcieli pozbawić życia lub kogoś z Twoich bliskich.
Mogą być też prowokacje, próby destabilizacji kraju , włącznie z atakami terrorystycznymi.
Masz prawie wszystkie media przeciwko sobie… włodarzami ich są ludzie, którzy niekoniecznie są Polakami i miłośnikami naszego narodu.
Bądź ponad to wszystko. Powołaj radę starców… w stosunkach międzynarodowych postępuj jak saper na polu minowym.
To, że dziś żyjemy w pokoju mając prawie wszystkich sąsiadów jako przyjaciół… to nie oznacza, że tak będzie zawsze.
Jako Adwokat dobrze wiesz, co to intercyza i wiesz jak potrafią się ludzie nienawidzić… ci co tak niedawno się gorąco miłowali… a co dopiero narody, napiszę za Janem Sztaudyngerem ” Mądry nawet tej nie wierzy, z którą aktualnie leży”. (taki żarcik) :)
Słuchaj głosu narodu, obniż podatki i zus… do takiego poziomu, aby każdemu opłacało się prowadzić działalność gospodarczą… na obrocie zyska całe państwo i skarbonka się zacznie napełniać… wiele by tu pisać co masz jeszcze uczynić aby było normalnie.
Kochaj Nas a my odwzajemnimy Ci Miłością… zobacz, jak potrafimy się cieszyć z sukcesów naszych sportowców jacy jesteśmy wtedy jedno.
Nie wtrącaj nam się do życia codziennego ni do alkowy.
Bądź naszym sukcesem, szczęściem naszym… Polska potrzebuje AUTORYTETU.
Uwierz w siebie i w nas… połamanych, zagubionych, rozsianych po całym świecie… acz prawych, walecznych i dobrego serca.
A wtedy Ja jako szpakowaty szlachcic zagrodowy
ślubuję Ci wierność, oddanie a w razie potrzeby dobrą radę
Tak mi dopomóż Boże Wszechmogący i Wszyscy Święci.
Zaś w razie potrzeby moja stara pierś może Cię osłonić przed ciosami nieprzyjaciół Naszych.
Wierz mi… jakby to było onegdaj gdym wygrywał niejedno przednie wino
w zawodach strzeleckich… a i namawiano mnie do służy w BOR-e jeno kiem się już prawie zdeklarował na intratne warunki podszedł ku mnie oficjer rangi pułkownika, niewielkiego wzrostu i powiedział:
- wasześć mi się podoba i rycerskość wasześci mi się spodobała, jeno mówię Waści zanichajcie tej decyzyji … psem będziecie na gwizdnięcie a jeżeli będziecie widzieli za wiele to zginiecie w niewyjaśnionych okolicznościach lub w wypadku albo rzekomo popełnicie samobójstwo.
Tom usłuchał dobrych rad mości pułkownika, zabrawszy tobołek powróciłem ze Stolycy do ukochanego Krakówka… choć i tu nieraz w czasach Solidarności śmierci zaglądałem w oczy… prawdę prawię, bośmy dyć z przyszłym Panem Prezydentem ziomale… przecie.

Po II turze

Ja Szlachcic rodowy herbu Zadora
ślubuję Ci oddanie i posłuszeństwo.
Panie Prezydencie Rzeczypospolitej
wygraliśmy tę bitwę z przeważającymi
siłami wroga ale wojna nadal trwa...
Pozwól u Twojego boku wywalczyć jeszcze
Pokój, Szczęście, Dobrobyt dla Naszej Ojczyzny.

Z wyrazami poddaństwa.




poniedziałek, 28 września 2015

Właśnie teraz zadzwonił telefon,
Moja kochana psina odeszła na zielone pastwiska Pana.
Nie było mnie przy niej, lecz nie była sama.
Tak jak nagle się pojawiła w naszym życiu… tak nagle zniknęła.
Może zabiły ją te upały, że nie poczekała na swego Pana.
Może dlatego nasi czworonożni przyjaciele zostali nam zadani…
aby każde ich odejście przypominało nam, jaki jest krótki i nasz żywot.
Daremne nasze puszenie, pohukiwanie, pokazywanie, ile to się rozumu nie zjadło, jaki to się ma majątek, et caetera, et caetera.
Nasza bezradność wobec poczęcia czegokolwiek i odejścia czegokolwiek jest porażająca.
Przenosimy zaledwie cudze życie lub jesteśmy bezwiednymi świadkami powstającego życia.
Nic ponadto…
Rzeczy, którymi się otaczamy to tylko zimne przedmioty,
dla których potrafimy niszczyć to, co żyje obok i w nas.
Kochana Funiu, może te słowa chciałaś przekazać nam…
Bo jakby Ciebie nie było to i tych myśli by nie było w nas.
Każde odejście to tak naprawdę lament nad samym sobą…
Jak mi teraz będzie brakowało Twojej radości powitania,
Twojego stróżowania, warowania i powitania dnia przy mojej głowie,
sprawdzania, czy Twój ukochany pan się żyw obudzi.
Będzie mi brakowało Twojej rozmowy… całą sobą
a nade wszystko dotyku i odpowiedzialności za Ciebie.
Byłaś szalona, czuła, delikatna i mądra… żegnaj Przyjaciółko moja.
PS. W piękny dzień odwołał Cię Pan wszystkich nas… bo wszystko, co żyje, ma swojego Pana... którego jedno z imion to Przyczyna.