niedziela, 4 kwietnia 2021

piątek, 5 marca 2021

Szalony rowerek

Już tylko w dolinach zima okopana,

wydając ostatnie tchnienie, oddechem potrafi zaskoczyć.

 

Nie tylko cieć wiatr robi porządki po niedzielnych turystach.

Muzea zawsze cichsze po sezonie.

 

Furman z pustym przebiegiem zwiesił nos na kwintę,

zaprzęg jego smutku nie podziela.

 

Mały chłopiec zerwany z rodzicielskiej smyczy

pędzi na rowerku po pośniegowym błocie,

tym samym potwierdzając tezę

o związku szczęścia z brudem u dzieci.

 

Strumyk z nadmiaru wody pęcznieje w korycie,

już nie szemrze, chwilowo nabiera rozgłosu.

Wspomina czasy gdy napędzał koła młyńskie i małe elektrownie.

 

Ostańce bezczelnie szczerzą ziemskie białe kły zwietrzałe

nim toń zieleni usta im zasłoni.

Ta nieskora i w półśnie z gniazd wygania śpiewaczych zwiadowców,

jakby niespieszno jej było do cyklicznej płodności.

 

Elektryczny pastuch swą błyskawicą ostrzega przed wejściem na teren prywatny

a przecież to Własność Narodowa.

Nie dziwota, wszak na posesji też stoi samochód tym samym znakiem oznaczony.

Dla przeciwwagi nowa w Ojcowskim stylu kapliczka murowana

z wymownym krzyżem i matczynym odbiciem.



Psi patrol pełni swoją rolę opiekuna domu.

Wyrodzone stare  jabłonie prezentują swe czupryny ze skamieniałymi dziećmi,

których nikt nie zechciał zaprosić do obiegu życia.



Źródełko miłości zasypane kamieniami,

pewnie po to, by serca pod nimi nikt nie widział.

Pierwszy dym z komina miesza się z rześkim powietrzem,

informując o spadku temperatury otoczenia.



Na pożegnanie dnia słońce pastelami maluje co dopadnie,

tym samym namawiając mnie do powrotu w zachwycie.



Ktoś rzucił śnieżką w niebiosa i tam już została,

teraz mi służy niczym kulista latarenka, biała.



Niczym Koszałek Opałek zapisuję w zeszycie,

żadne kwiaty nie zaszczyciły moich oczu,

ale zmysły mówią, że już wiosna idzie.



A w myślach mych pozostała...

szczęśliwa twarz dziecka, błotem umazana.

 

22.02.2021

czwartek, 31 grudnia 2020

Taniec

Są moce świata przyjemne
które nieujarzmione
do rozpaczy prowadzą

Jest wir tańca
unoszący kurz życia 
który opada na tych co nie tańczą

Są mroczne świata otchłanie
które tylko iskry prawdy rozjaśnią
dopóty same nie zgasną

Jest taniec
w którym można się zatracić
gdy zabraknie Ci człowieczej wyobraźni.
 

środa, 16 grudnia 2020

Elegia dla Marka Nowaka

 

Do zobaczenia

Kiedy dobry człowiek umiera
ptak w lesie tego dnia nie śpiewa
jedynie dzięcioł w ciszy brzmi
jakby robił wieko do jego trumny
 
Kiedy dobry człowiek umiera
to ci serce rytmem za dwoje uderza
jedynie myśl w ciszy brzmi
wykuwając jego obraz poprzez łzy
 
Kiedy dobry człowiek umiera
w śniegu jego stóp już nie ma
jedynie w tobie żyje to
co było dobrem od niego
 

 

sobota, 14 listopada 2020

Pokuta

kochaj mnie choć jam

liść ostatni na gałęzi jesiennej

paw z szafirowym ogonem

judasz z dłońmi pełnymi srebrników

młot kowalski w kuźni

kieszeń skąpca dziurawa

miś koala z przymrużonym oczkiem

Syzyf toczący kulę

bachor domagający się cyca

komar bez wyczucia

kochaj bom przecie nie taki najgorszy

 

czwartek, 22 października 2020

Diabli to nadali

 

Kiedym na świat przyszedł

diabli to nadali

tuż przy mej kołysce

czarci sobie stali

 

Anioł święty w bieli

ręce załamywał

bom przybywał wtedy

gdy są lenne żniwa

 

Gdym się ledwo wydarł

z czeluści otchłani

nic mnie nie pytając

imię mi nadali

 

Święci na mnie patrzą

ze sklepień kościoła

a mnie jakiś facet

do świętości woła

 

Pomyślałem wówczas

żem królewicz mały

bo mi wtedy ręce

tetrą powiązali

 

Całkiem bez mej woli

i wolności wszelkiej

do szkoły zabrali

franią umysł prali

 

Owszem byłem święty

poprzez lata długie

aż żem się zapatrzył

w pewne nogi smukłe

 

A gdym się otrząsnął

późna była pora

bo mnie wbrew mej woli

zabrali do woja

 

Wojo było marne

pełne trepów trupich

a jeden czy drugi

to był strasznie głupi

 

Zaraz po wojaczce

przyszła błoga chwila

bo urwało piętę

w pomniku Lenina

 

Gdy komuchy ledwo

otrzęsły się z trwogi

nasza Solidarność

wstała na dwie nogi

 

Blok się wnet posypał

runął z wielkim hukiem

a najwięcej przez to:

ubogim dał w dupę

 

Ręce które kradły

w gwiazdy się przybrały

i wszystko co cenne

zaraz rozsprzedały

 

Ojczyznę nabyła

spekulantów zgraja

potomkom judaszy

nie raz nas sprzedała

 

A gdym z kolan wstawał

to na moim grzbiecie

siedział sam lucyfer

w tęczowym berecie

 

Odtąd rzesze opętanych

zamiast mięsa żre banany

dzisiaj człowiek się nie liczy

bożkiem teraz zwierz na smyczy

 

Jakby tego było mało

trwale swe maluje ciało

teraz każdy kto się nudzi

tuszem skórę swoją brudzi

 

Męskość dzisiaj jest ta sama

tylko w kupie umazana

tym kobiety poruszone

babę biorą se za żonę

 

Wolność dzisiaj taka wielka

że na miłość jest zamknięta

a normalność pochowana

przez psychicznych wyśmiewana

 

Oświeceni w pełnej krasie

podbijają ciemną masę

masa teraz już podbita

krzyczy dajcie nam srebrnika

 

Szatan rączki swe zaciera

rzesze fanów swoich zbiera

do kościoła się dobiera

i już żniwo swoje zbiera

 

Archaniołów morze całe

ze zdziwienia oniemiałe

kiedyś pewnie się też wkurzy

zatem dojdzie wnet do burzy

 

Pan Bóg patrzy

jednym okiem

lud zmądrzeje

przyjdę potem

 

W międzyczasie człowiek

się napłodził dzieci

patrzeć a tu wnuk za wnukiem

na kolana leci

 

Zatem już niewiele

życia mi zostało

a ciało wciąż woła

mało mało mało

 

Czasem człowiek nie wie

jak ten czas ucieka

diabli w nim szaleją

Pan Bóg człeka czeka.

 

Widzę to z oddali

kołyska już czeka

anioł jak stał stoi

pewnie duszy czeka.

 

Mądry ten

co wierzył

w Boga

nie w człowieka

 


niedziela, 20 września 2020

Niezłomni

 

A kiedy dzieci morderców robiły kariery,  

Oni palili znicze pod spłowiałym zdjęciem.

 

A kiedy mordercy kupowali innych za powszednie rzeczy,

Oni leżeli w bezimiennym błocie.

 

A kiedy mordercy kształtowali nasze dzieci,

Oni nie chcieli mieć tak zwanego świętego spokoju.

 

A dziś potomkowie morderców podcinają Twoje korzenie,

Bo miałeś czelność wydobyć z ziemi ich martwe sumienie.

 

Idą Cię kupić za zerwane z Twego pola kwiecie,

Bo najlepiej rozdaje się to, co należy do Ciebie.

 

Tak czynią i dziś hitlerowskie stalinowskie dzieci,

Tworząc tym samym nową rasę niewolników na świecie.

 

Wiersz dedykowany stryjowi Aleksandrowi

leżącemu w bezimiennym grobie

gdzieś w Charkowskim błocie. 

 

/>