Droga człowiecza walcząca z czasem o przetrwanie.
Zwierciadło ze schodami, aby się w nim móc przejrzeć.
Głos okaryny odbijający się o ściany lasu.
Ostatnie jesienne wietrzne motyle szukające kwiatów.
Pastelowy dywan u mych stóp.
Tłusty niedźwiadek mości poduszkę wypełnioną okrzynem jelenim.
Smutne Markowe Schronisko snuje posezonowy dym.
Herbaciane ciepło stygnie we mnie.
Wysiłek skutkuje parą, jako przyczyna powstawania chmur.
Serce dominantą wewnętrznego głosu.
Komandosi szukający mocy, aby ocalić życie.
Ludzkie nieznane cienie przemykające w pozdrowieniach.
Zazdrosny wilgotny wiatr próbuje pokrzyżować plany.
Skały w swym rumowisku tworzą ekrany ciszy.
Widok tańczących niebios nad szpakowatymi Tatrami zapiera dech.
Powrót okupiony bólem ciała i pożegnania.
Banda kopciuszków grasująca w kosówce.
Piękny kruczowłosy statyw zatrzymuje portretową chwilę.
Siwy współwędrowiec, któremu sprzyjają niebiosa.
Diablak walczący przed snem z Serafinami.
Światło rozprasza swoje cząsteczki zamieniając się w noc.
Noc zaś zamienia się w czas powrotu do świata magii.
A ludzkie młode serca dla pieniędzy zamieniają się w skały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz