sobota, 9 kwietnia 2016

Moje miłosierne wędrowanie.



Panie jestem tak bezradnie niezgodny
z Twoim dekalogiem.
A jednak stado tatrzańskich łań
czuje się przy mnie bezpiecznie.
Nie bywam na sumie w Twoich świątyniach.
A jednak pozwalasz mi kroczyć
bez raków i czekana
po górskich zlodowaceniach.
Nie mówię różańca ni koronki
a jednak moje poszukiwanie Ciebie
to jedna wielka modlitwa do świata całego.
Nie śpiewam już porannych godzinek
ni wieczornych apeli.
Lecz za mnie śpiewają je wiosenne wargi ptasich treli.
Nie umiem już przed Tobą zginać kolan
a jednak zadane przez Ciebie 
cierpienie zmusza mnie do klękania.
Nie spożywam chleba z Twojego stołu.
A jednak przenikasz mnie,
wilgocią zbliżającego się zmierzchu.
I tym ciepłym oddechem… jak dziś
przy mostku drewnianym w mroźny poranek.
Nie jestem misyjny
A jednak tak często razem rozmawiamy.
Tylko Ty potrafisz mówić do mnie i we mnie…
szmerem strumyka, pięknością wiosennego kwiatu,
szalonym tańcem motylim, siłą i mocą wiatru,
hukiem schodzącej obok mnie lawiny,
radością wyjścia z opresji i świadomością zagrożenia,
zachodem słońca nad Zawratem i ciszy zapadającej nocy.
I tym dzisiejszym bezsensownym towarzystwem trzmiela,
który obudzony gwiazdą zaranną w krainie śniegu
rozpaczliwie we mnie poszukiwał nektaru.
Kiedy dziś patrzę na siebie i moich rodaków
to wśród tych zamarzniętych Pięciu Stawów
rodzi się we mnie myśl taka…
U stóp moich na Pęksowym Brzyzku leży Kornel Makuszyński,
Kornel, który miał rację, pisząc…,
Że szukamy po szerokim świecie tego, co jest bardzo blisko.
Nic dziwnego mój Panie, że nieśpieszno mi do wsi i miast
w który większość mieszkańców mieszka w domach wariatów.
Miej miłosierdzie dla nas i całego świata.
Wędrowny Kaznodzieja.
Te słowa kieruję do ludzi wszelakiej maści jak również do moich rodaków…, aby byli szafarzami języka polskiego, tajemnicy życia, zdrowia, rodziny, kultury chrześcijańskiej i skromnym acz uśmiechniętym obliczem Boga na tej ziemi (oczywiście jak trza komuś w mordę dać w duchu chrześcijańskim, to dać).
Dedykuję je także mojemu przyjacielowi herbu Doliwa w dziękczynieniu za jego przyjaźń i Nowozelandzki kapelusz wyprodukowany w Chinach.

I idę dalej w góry… szukać Tego, co jest bardzo blisko.

Niedziela Bożego Miłosierdzia AD 2016.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz