niedziela, 26 czerwca 2016

Tybet


Byłem w Tybecie.
Co prawda jedną noc, ale byłem.
Tak niespodziewanie byłem w Tybecie.
Jedną nieprzespaną noc, ale byłem w Tybecie.
Spotkałem dobroć i troskę.
Spotkałem czystość i czułość.
W Tybecie, gdzie z dobrych ludzi
rodzą się dobre dzieci.
Spotkałem dorosłych chłopców
okaleczonych przez życie.
Żyjących dzięki tym,
którzy znaleźli odpowiedzi na pytanie:
Jakie jest moje powołanie?
Spotkałem śpiącego w oddali tybetańskiego rycerza
i psa tybetańskiego.
Psa tybetańskiego za kratkami... tak jak cały Tybet.
Chodziłem boso po porannej tybetańskiej rosie.
Spotkałem drogę, na którą nigdy byśmy się nie zdecydowali
gdybyśmy wcześniej wiedzieli,  jaka jest trudna i karkołomna.
Tybetańczyka spotkałem, którego tybetański klimat
nauczył ostrości widzenia.
Spotkałem również jego kobietę,
która wypieka wspaniałe tybetańskie ciasta…
a z wdzięczności za moje przybycie
pocałowała mnie w policzek skrycie.
Byłem tam jedną noc…
a wydawało mi się, że byłem całe życie.
A jednak bycie dobrym służy w dobrym byciem.

Wdzięczny Państwu Wójciakom za gościnę.
Autor


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz