Śnieg leży pod same okiennice.
Mróz niczym Rublow namalował na szybach
ikony pełne srebrnych lasów.
Moje dłonie otulają kałamarz.
Zamaczam w nim gęsie pióro
zaostrzone jednym cięciem białej broni.
Piszę białym atramentem na dziewiczym papierze.
W kominku trzaskają drwa wydając ostatnie tchnienie
białego ducha ulatującego kominem.
To znak, że w izbie ciepło.
Może zapuka do mych drzwi zesłaniec Boży.
Przyniesie Pokój, Dobroć, Nadzieję.
Z upływającego czasu
na mojej głowie anielskie włosy.
Na ścianie makatka z cytatem Norwida
„Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba...
Tęskno mi, Panie...”
Stół przykryty białym suknem.
Suche siano pod opłatkiem
pokruszonym na miliony istnień,
które po niego nie sięgają.
A dziwne to, że jestem we własnym kraju,
a wydaje mi się jakbym był na zesłaniu.
Pozwól, drogi przybyszu tej nocy,
przyjąć kawałek mojego opłatka
z kawałkiem mojego serca w darze
i podziękowaniem…,
że mimo wszystko jesteś ze mną.
a może by tak na karuzelę życia zamknąć oczy i niech świat zawiruje choćby przez chwilę niech orbita w swej prędkości przyspieszy rytm krążenia a później stanąć na szczycie planety wpatrzonym w gwiazdy wspomnień świecących własnym światłem wirujące jeszcze przez chwilę na niewidocznym łańcuchu... zapraszam
środa, 24 grudnia 2014
czwartek, 11 grudnia 2014
Betonowe drzewa
Czy masz coś przeciwko temu, że Cię miłuję?
Wszak to nie zobowiązuje Ciebie do niczego.
To co się we mnie zrodziło to Ty.
A to w niczym Ci nie zagraża.
Wszak to jest tylko we mnie.
Tylko czasami moje dłonie pragną dotyku.
Jesteś rośliną pielęgnowaną przez moje serce...
widać taką potrzebę Ono ma.
Czy masz coś przeciwko temu,
że za Tobą nie tęsknię.
Tylko czasami brak Twojego zapachu.
Żywioły w nas niczym wulkany,
dzielą i łączą kontynenty.
Wypiętrzają wrażliwość, nadając blask życiu,
wyrzucają nowe myśli, projekty, pragnienia.
Tylko czasami mój wzrok chce być świadkiem Twego przemijania.
Cały świat tak wiecznie się w nas kotłuje,
a My niczym drzewa poszukujące światła,
Dążąc do niego staramy się stać mocno w podłożu,
nawet gdyby ono okazało się betonowe.
Tylko poezja ma odwagę pisać
o betonowych drzewach,
które tak głęboko rosną w nas.
Wszak to nie zobowiązuje Ciebie do niczego.
To co się we mnie zrodziło to Ty.
A to w niczym Ci nie zagraża.
Wszak to jest tylko we mnie.
Tylko czasami moje dłonie pragną dotyku.
Jesteś rośliną pielęgnowaną przez moje serce...
widać taką potrzebę Ono ma.
Czy masz coś przeciwko temu,
że za Tobą nie tęsknię.
Tylko czasami brak Twojego zapachu.
Żywioły w nas niczym wulkany,
dzielą i łączą kontynenty.
Wypiętrzają wrażliwość, nadając blask życiu,
wyrzucają nowe myśli, projekty, pragnienia.
Tylko czasami mój wzrok chce być świadkiem Twego przemijania.
Cały świat tak wiecznie się w nas kotłuje,
a My niczym drzewa poszukujące światła,
Dążąc do niego staramy się stać mocno w podłożu,
nawet gdyby ono okazało się betonowe.
Tylko poezja ma odwagę pisać
o betonowych drzewach,
które tak głęboko rosną w nas.
Subskrybuj:
Posty (Atom)