środa, 15 marca 2017

Włóczykij


Chcesz mnie widzieć biało-czarnym,
a ja jestem tęczą, która
powstaje dzięki słońcu i deszczowi.
Człowiekiem, który potrzebuje miłości.
Jak pijawka krwi, która nota bene pijąc uzdrawia.
Obrazem, dla którego nie znaleziono ramy.
Włóczykijem z zadartą w niebo brodą.
Zegarem z bimbadełkiem, które wie,
że czasu nie da się wyprzedzić.
On bezpowrotnie ucieka
jakby spóźniony pędził na pociąg.
Do stacji, na której może jest odpowiedź
na trudne pytania,
na przykład:
Czemu Kaczorek i Jego Towarzysze,
czemu Wielka Woda
i po co
bufon nadmuchany chce być prezydentem.
Czemu Murzynek umiera z głodu, a dzik od kuli itd.
Tak, mam głowę do dowcipów,
bo rozumiem Stańczyka,
który lubił uśmiech i zafrasowanie chciwców.
Kocham babie lato, choć je spotykam nieraz zimą.
I niteczki pajęcze pełne porannej rosy.
Kocham dźwięk fujarki
i empatię napotkaną w dzikich Bieszczadach.
Nie jestem zerojedynkowy,
bo musiałbym być wektorowy.
A to stanowczo za mało barw.




2 komentarze:

  1. UWIELBIAM CZYTAĆ TWOJE PRZEMYŚLENIA IOPISY.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja od razu zobaczyłam tęczowego człowieka , nie było w Tobie szarości

    OdpowiedzUsuń