Szymbark
Moja i nie moja ojczyzna
Była wojna…
była przed wojną wojna
i po wojnie była wojna.
Jak można zabijać człowieka
za słowo i za kulturę, którą ono stworzyło.
Kto ze mną wędrował w Góry Sowie,
ten pamięta słowo niemieckie,
które zabiło i okaleczyło tak wielu.
Dziś słowo spisane przez Rosjan,
ono jest wstydem tego narodu do dziś dnia.
Cierpienie Polaków najpierw na krańcach wschodnich,
później na całym obszarze Rzeczypospolitej.
A wstyd… jak to wstyd… ukrywa prawdę.
Dom wywrócony do góry nogami.
Kolejka niczym ta obozowa… tylko inny cel.
Bydlęce wagony do dziś pamiętają
łzy, a szersze tory… krople krwi,
rozpacz, lęk, strach i upokorzenie.
Przedmioty jako sacrum i profanum.
Porzucony pajacyk sam sobie... zupełnie jak wtedy,
a kwiaty kwitną tak samo.
I ta lilia gojąca rany, i to miejsce na Kaszebach,
pamiętające o tym wszystkim, przypominające, mówiące.
Dziękuję, Dziadku, za ocalenie z pożogi
i przepraszam, że tak późno.
Choć zdaję sobie sprawę,
że jeszcze kilkadziesiąt lat temu za takie słowo
mógłbym stracić zdrowie, życie moje i moją rodzinę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz